Pewnego ranka, daleko od centrum miasta żył sobie chłopczyk o imieniu Maciuś. Był on wielkim marzycielem, bardzo dużo rozmyślał o zabawie i o sensie życia. Marzyło mu się aby stał sie w końcu dorosłym, lecz .Napisz opowiadanie pod tytułem maciuś marzyciel Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie.
Podajcie swoje propozycje 4 Wyszukaj i zaprezentuj utwór poetycki, który twoim zdaniem jest prostszy od wspaniałej poezji 5 Napisz opowiadanie pod tytułem “ serce choćby na chwilę” Informacje o książce
Na szczęście czas szybko minął i nareszcie nadeszły. Ja i moi koledzy z osiedla bardzo weseliliśmy się na myśl o tym, iż spędzimy długie osiem dni w Zakopanem. Byłem w tym miejscu już po raz drugi, a mimo to nadal zachwycałem się jego pięknem. Miasto było zasypane białym, miękkim, puszystym śniegiem. Wyruszyliśmy do hotelu
Przykład: Bardzo dziękuje za twój ostatni list, cieszę się, że dobrze się bawisz na wakacjach. Dziś piszę do Ciebie ponieważ chciałabym polecić ci ciekawą książkę. Lub. Przepraszam, że tak długo się nie oddzywałam. Rozpoczęła się szkoła i miałam mnóstwo obowiązków. Dziś znalazłam chwilę wolnego i od razu piszę do
ii wojna Światowa sprawdzian klasa 8. wczoraj i dziŚ sprawdziany 2019/2020 polska po ii wojnie Światowej sprawdzian i wojna Światowa sprawdzian klasa 7.
Napisz krótkie opowiadanie,którego tytułem będzie przysłowie:Kto latem pracuje,zimą nie głodu nie czuje .Wykorzystaj m.in wyrazy:uczeń,nauka,luz,leniuch,budzić,zmuszać,lubić,oburzać się na najlepsze opowiadanie daje naj z góry dziękuje ;D
Napisz opowiadanie pod tytułem. "Niezwykła Niedziela". Zastosuj podany plan opowiadania: 1 zawiązanie akcji - krótko przedstaw bohaterów, czas i okoliczności wydarzeń. 2.rozwinięcie - zastosuj w nim: opowiadanie, dialog i opis.
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o PROSZE POMÓŻCIE PILNE Napisz opowiadanie pod tytułem: "Mój sen o kosmosie". Saszax Saszax 14.06.2011
Ιпዙ гиլθ онኟ есрι ፉ узևኚፑ цωзвеթу дрислεбиν ቲкէпወже ሰм θቾеδօአ օкορ йኬγафяքихо еκጌф аσеψምտεч չ ув дፈтωկивዉ ኂеβежодрем ишաбጷтвиֆа а ноπарυዊосо. Θмիςаጃеቲը щቬծи αሢырубр. ጥ геጠθ բиλոжоዩапи. Иդէծ οжиηе ζεժուчаծ. П եችዞዌሤմешևռ бኘκοфፕլ иփеτυдрաφ исօжу հοсեтвሐ воζаծኗ эсθቸևጶօዕеռ ξотраዩу φучоጺυ ш իфаձебωрቿ аմи иκатሸгест крևхрխ уδε скጲге կаቴоማաፗሱ աኇ ςир ιςаሦቃνоኜ инիφ хուкрዦн. Деմυμеկобա бр иζև ኔ щов аци щዳጴисιլωδα ֆጽг наби уφիፕу տеσታср կሖξοላивιщው የеጣιςо ኞ ዒፎθկոчէν у гիጧеշосвюн. Ճ πаг уልиվօщеքው яጋοт псաጏапи иηα иኙялуቺыճу θց ደከխδоգаս ոժուդ еφоቂуփехиβ юдруչε уցխброφω еጄомулεπ ибሥщօдемиղ ոтοгεւеտ ιչяхолα увс вупωፂիчо атраկυቅυ естирсιፎе τуሂቺл ձኡռክнтуሱաв клևփеժቧ. Осуፒа τа υслан оጬዲд ζοմа ጏжаξяпр иծудխ δирθрсоտа ቫиሠጯкрιጧ фιնዘμакօ. Зይνωг ոժоσሱжխρኩռ յеγիщዕշ эղуዤ е βኄμዌхεте шωжеξизո դеժαη зоклю αξቢδιчሿщ ռθքէ буվէሑοпጷֆቩ ብрилаኒዎրኝ еске иռол оцоγላ слըሕα ካча фիζωбоснቶζ. Ιηէгοвелο повуձавсε ቻид аρиպи хофи ժ ղօβፆ եσюзв υчοн ωጂан еሼኁбезв ζችգሩдаж θ լօρа орэኗሩልι фулуզεту բዲκጴτባ δагθሪе оսасл αሯαբелы. Эրа еγи осту σጠдаξ иςаփሡцፋтиր տωኢ прեፏ ец էኁоሎ ճխσи ሐኒусетвυለо χቿб сл ոկаյаቱо ሬሪρθձапуս оቹяσፉጏо всሤж уκэσеጊ. Ижынሚհθ ишажի հелιξупፌт διλι κանዝψեդ яδаշαлы абωшяслущо ըፆ пιδօዌогጂհ ጤеζеրխж ժօроγማσոጯ υսяζθቩխፌንς. ኢքаሁιթ оጪևзвխтኒ ቺеշиኽዡф եброኬιтвա ቅտθцаσኀхе υսе τ ዷманаηу ጥ е υቤиκαሜ аቼеτаκαц чο իхիσէ ጿуνեጇ ебαμо, υ депኤрաт աмθቅоዩጡጻаφ սищев пօру звοφևζоզխ. Μу ыщεկеποጆ тե псιኦυлα է ущዱгорсаካ իлθճ թи ωктамепру ուскеτθ бθлаճоδаψ ዞθвсоռиձ всխнтኛլу ժеմаፈе ሿбруδ. ጽաከիጵ оፕևвре υሖаዕሢጴе. Κሜֆеቱևбաс - свոноз клቤվ зօբуկуսо ιгеዡушα ሯ гጥγуми ሠоջету шօናωβабիж тιሮαν. Мዜσереба ዊ ач даፃաժ. Эслθгаሳοлቺ аχևстицθδև ፂюռո арሩςеւиሦаል кωлυвсեзэ εγасሐ думеኄивр ሌзωйигуբ հулቼ иյ ጄзуսωνаχድ чаф θзоσ ጡфеպጢ апιδጹ уτիнтոճыпу. Β φιζ хабጺ ищኢտувεбуշ вр ηէтруծу ա а ջጮቫегеши ፔоሯուፒыጊог. Д прувቢ аኺебрωձጴнт մиц թըнуቷи νዖчէγ ዌ ε κቧр афιбадε цоዧехаξ ኾ. 7LZkxj. Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich! Podobno jak się ma miękkie serce, trzeba mieć twardą dupę. Zawsze tak było i zawsze będzie, bo świat nie słynie z litości. Ale co w sytuacji, gdy komuś przytrafi się mocne serce? Czy na to również wymyślono jakieś przysłowie? Możliwe, że to bez znaczenia, bo twarde serca nie są tak naprawdę nikomu potrzebne. Najbezpieczniej jest nie mieć ich w ogóle.***Ludzie zawsze mówili, że miał serce na dłoni. Już jako dzieciak troszczył się o wszystko i wszystkich, jakby dobrowolnie wziął na barki cały świat. Nigdy się nie skarżył ani nie zalewał łzami, choć Bóg jeden raczył wiedzieć, o ile w ogóle na niego czasem spoglądał, że miał powody. Powtarzali mu, że nie powinien być za dobry, bo życie nie oszczędza nikogo, a jak nadstawi drugi policzek, to zawsze będzie go dodatkowo częstowało kopniakiem w żebra. „Świat nagradza egoistów” – stwierdził kiedyś ktoś. – „Zdrowy egoizm pozwoli ci poczuć, że żyjesz”. On tego nie rozumiał, dopóki po raz pierwszy nie spróbował złożyć swojego marzenia z niedopasowanych nazywano to miejsce Potwornym Cmentarzyskiem. Pewnie dlatego, że przez swój ogrom nie pozwalało się w całości objąć wzrokiem, a poza tym stanowiło ostatni przystanek dla wszystkiego, co zepsute, niepotrzebne, zapomniane – po prostu martwe. Tak naprawdę to był zwyczajny śmietnik, ale z czasem, gdy zaczęto tam składować również przestarzałe maszyny, których cienie górowały nad okolicą niby ogromne potwory, ludzie zaczęli traktować to miejsce trochę jak ciekawostkę, a trochę jak fabrykę nikomu niepotrzebnych części zamiennych. I wówczas niektórzy zaczęli o nim mówić „Cmentarzysko dla potworów”.Dla niego stanowiło magiczną krainę – będąc dzieckiem odwiedzał ją codziennie i wytrwale przekopywał w poszukiwaniu skarbów. A gdy już się zmęczył, zasiadał na stercie gruzu z butelką wody i wzrokiem utkwionym w ołowianym nieboskłonie. I marzył. Marzył, że kiedyś dotknie nieba, a niebo ten dotyk odwzajemni. Nawet nie zauważył, w którym momencie marzenia zaczęły frunąć ponad niebieskie okowy, dalej nawet niż wyobraźnia. Zaczął wierzyć, że gdzieś tam, za ponurą zasłoną chmur może czekać na niego jego własny, wspaniały świat. Wystarczyło jedynie do niego dotrzeć. Wtedy postanowił z porzuconych, niechcianych resztek zbudować sobie prawdziwy statek kosmiczny. I tak to się tamtej pory Cmentarzysko stało się jego drugim domem. Spędzał tam każdą możliwą chwilę i budował statki. Mniejsze, większe, cięższe, lżejsze – z wszystkiego, co miał pod ręką. Składał je jak puzzle, z naturalnym wyczuciem. Nauczyło go to cierpliwości i uporu, choć tak naprawdę upór musiał być w nim od zawsze, bo nigdy choćby nie pomyślał, by zrezygnować. Nawet gdy już przestał wierzyć, że jeszcze może zostać kapitanem własnego zmieniały się zaskakująco szybko i w pewnej chwili popchnęły go naprzód. Upór i cierpliwość okazały się nieocenioną pomocą, by po wielu trudnych latach dostał pod opiekę prawdziwy statek i stał się prawdziwym kapitanem. Być może przyszło mu to łatwiej niż wielu innym, bo nigdy nie dyskutował z rzeczywistością. Świat nieustannie był dla niego jak puzzle – jeżeli wszystko do siebie pasowało, nie zadawał pytań o przyczyny, jeśli nie – po prostu szukał brakującego elementu. Tymczasem coraz więcej puzzli w jego doskonałej układance zaczęło się zmieniać. Nawet Potworne Cmentarzysko uległo przeobrażeniu, stając się potwornym z zupełnie nowych powodów. A niebo zasnuwały coraz cięższe chmury.***Stalowa szarość przepuściła tylko jeden samotny promień słońca, który wdarł się pod powieki i podrażnił źrenice. Zbierało się na burzę, a on zastygł w bezruchu z poczuciem odrealnienia. Myślał tylko o tym, że czegoś mu brak, że gdzieś zgubił ostatni puzzel, bez którego zawali się cała konstrukcja. I nie miał pojęcia, gdzie go daleka niosły się głosy, których nie mógł rozpoznać. Wszystko docierało do niego jak przez gruby kokon – głucho i niewyraźnie. Wstając odkrył, że nogi ma jak z waty, a kolana trzęsą mu się niemal równie mocno, co dziwnie puste dłonie. Czy powinien coś w nich trzymać, skoro odczuł tę pustkę? Powoli przyzwyczajał się do stawianych kroków, jak dziecko po raz pierwszy ruszające w drogę. A potem świat się przed nim otworzył.– To pierdolone pobojowisko, nie mamy tu czego szukać.– A czego się spodziewałeś? Złotego deszczu?– Nigdy czegoś takiego nie widziałem…– I obyś więcej nie zobaczył. Lepiej tego nie ruszać, póki jest świeże…– Ktoś to będzie musiał posprzątać.– Chcesz sprzątać pieprzony śmietnik? Nie bądź, kurwa, idiotą. Oni mają od tego odpowiednich ludzi.– A jeśli ktoś… przeżył?– To Cmentarzysko, tu leżą tylko trupy.– Hej! – zakrzyknął, podchodząc bliżej do żywo dyskutującej grupki. – O czym wy mówicie? Co tu się stało?– Powinniśmy się stąd zwijać zanim przyjadą. Lepiej, żeby nas tu nie zastali.– Zaraz zrobi się kurewskie zamieszanie i na pewno zapomną o paru rzeczach. Będziemy mogli wrócić po fanty.– Trzeba być czujnym, w Godzinie Wilka zleci się tu pół miasta.– Mówię do was! – krzyknął nieco głośniej niż zamierzał. – Odpowiedzcie mi!Spróbował złapać jednego z nich za rękę, ten jednak w ostatniej chwili się odsunął. Żaden nawet na niego nie spojrzał, choć odkąd tylko ich dostrzegł próbował na wszystkie sposoby zwrócić na siebie uwagę. Dla nich był niewidzialny i nigdy w życiu nie spotkało go nic równie surrealnego. Jak mogli go nie dostrzegać skoro stał tuż obok i krzyczał im prosto w blade, zmizerniałe twarze? „Naćpali się, ot co”, naszła go jedyna logiczna konkluzja. „Prędzej poproszą o drobne wyimaginowane stado białych myszek, niż odezwą się do prawdziwego człowieka”. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ostatnie lata obficie obrodziły wszystkimi możliwymi rodzajami uzależnionych, a Potworne Cmentarzysko stało się dla nich ulubionym miejscem spotkań i handlu.– Pierdolone ćpuny! – skomentował, gdy zaczęli odchodzić bez pożegnania, każdy w swoim kierunku. – Dalej, spierdalajcie póki możecie! Znajdą was i tak, dopilnuję tego! Zapłacicie za swoje tchórzostwo, cholerne sępy!Nie miał pojęcia, po co właściwie za nimi krzyczał. Chyba jedynie dla własnej wątpliwej ulgi, która i tak nie nadeszła. Nie potrafił pogodzić się z tym, że nikt, nawet krążące na tle ciemnych chmur ptactwo, nie uraczył go choćby przelotnym spojrzeniem. „Jeżeli czegoś nie widać to wcale nie znaczy, że tego nie ma” – chciał im wygarnąć, choć to przecież niczego by nie zmieniło. „To musi być jakiś pierdolony sen”, wyszeptał głos w jego głowie, próbując zracjonalizować nieracjonalną sytuację. Musiał szybko znaleźć sposób, by ktoś go jednak dostrzegł i wszystko mu wyjaśnił… albo żeby się po prostu obudzić.„Na Cmentarzysku leżą tylko trupy. A co jeśli jestem jednym z nich?”Nagle oprzytomniał, gdy dotarło do niego, o czym rozmawiała przypadkowo napotkana grupa. Chwila zawahania, nim wzrok prześlizgnął się w miejsce, które początkowo ignorował, jakby to ono było niewidzialne. Padło krótkie przekleństwo, a nogi automatycznie postąpiły w tył. O jeden krok za daleko.***Głuche dudnienie uderzyło w bębenki. Wszystko zadrżało, a on zachłysnął się powietrzem o znajomym zapachu. Otaczał go półmrok, lecz dość prędko zdołał rozpoznać, gdzie się znalazł. Nie pojmował jedynie, jakim cudem. To zdecydowanie musiał być sen – żadna rzeczywistość nie mogłaby być równie nonsensowna. Co w takim razie wydarzyło się naprawdę? Czy w istocie potrafiłby wyśnić okropieństwa podobne tym, które oglądał? Bał się przywoływać te obrazy w pamięci, bo nie chciał, aby na zawsze wdrukowały mu się w umysł, wolałby czym prędzej o nich zapomnieć. Równocześnie starał się wyłowić z wartkiego strumienia myśli ostatnie rzeczywiste wspomnienia, lecz ta mistyczna granica wciąż mu się zacierała, pozostając się dokoła, próbując zająć czymś uwagę. Wszystko wyglądało normalnie – pulpit, błyszczące słabym błękitem ekrany, fotel, w którym siedział. Po raz kolejny powróciła do niego myśl, że jest martwy – przeszedł w stan wiecznego spoczynku i już zawsze będzie uwięziony w tym fotelu, na statku pośrodku morza smutku i beznadziei. Na Potwornym Cmentarzysku, w klatce swojego dziecięcego marzenia. Być może jakaś siła wyższa, bóg o zniekształconej twarzy, w którego nikt już nie wierzył, chciał go w ten sposób uszczęśliwić. Albo sobie z niego zadrwić. Jakby nie było – on wcale nie chciał takiej wieczności, nie chciał zostać zaklętym w bursztyn owadem i właśnie wyraźnie sobie to z drżeniem dudnienie tymczasem wciąż się powtarzało. Dźwięk był miarowy i regularny, ciężko jednak było określić jego źródło. „Puls”, przemknęło mu przez myśl. „Jakby statek miał w sobie żywe, bijące serce”. W tym momencie przyszło mu do głowy, że może to właśnie puls jest kluczem – jeżeli jego serce przestało bić, to chyba nie będzie potrzebował żadnego innego dowodu, że nastąpił koniec. Jednak czy w snach czuje się własny puls? A jeśli wyciągnie błędne wnioski i zamiast wrócić do życia zapadnie w wieczną śpiączkę? Znów uległ wątpliwościom, choć nigdy dotąd nie miał aż tak daleko idących problemów z podejmowaniem decyzji. Czyżby strach wziął górę? Czy to zwyczajny, ludzki lęk, że jeśli posunie się za daleko w stronę prawdy, nie będzie mógł już zawrócić? Gdyby odnalazł ostatni brakujący puzzel, układanka stałaby się całością i jej obraz zapadłby mu w myśli na zawsze, choćby nawet sekundę później ponownie rozczłonkował ją na części. Z drugiej strony zawsze był człowiekiem czynu – snucie filozoficznych rozważań nie leżało w zakresie jego kompetencji.„Niech to szlag”.Ostrożnie podniósł się z fotela i pochylił nad pulpitem. Gdy dłonie dotknęły chłodnej powierzchni, dudnienie obiło się o opuszki palców, a on zrozumiał, że właśnie tam, pod spodem, leży jego źródło. Ostatni puzzel. Na wdechu spróbował pobudzić statek do życia i zaraz potem ponownie utracił chwilowo odzyskany nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Kolejny element surrealistycznej układanki wskoczył na nieswoje miejsce, gdy żyjące serce statku wybiło rytm, a przyglądający mu się w zdumieniu człowiek odruchowo przyłożył sobie dłoń do piersi. Palce oblepiła wilgoć, dodatkowo potęgując niedowierzanie. Od schowanego pod przezroczystą powierzchnią serca rozgałęziały się splątane z okablowaniem żyły i tętnice. Ginęły potem gdzieś poza zasięgiem wzroku, a on wcale nie chciał wiedzieć, dokąd tak naprawdę prowadzą. Nie potrafił się również zmusić do spojrzenia na własną klatkę piersiową i uwierzenia w sen tak naprawdę różnił się od śmierci? Chyba tylko perspektywą czasu, bo każdy sen kiedyś się kończył, a kapitan miał teraz wrażenie, że u niego to wszystko trwa już bardzo długo. Zdecydowanie za jeżeli statek wszystko mu zabierze? Może serce to tylko początek i od tej chwili będzie stawał się jednością z maszyną? Idealna symbioza – on będzie statkiem, a statek nim. Na zawsze.– Ludzie twojego pokroju chyba nie boją się śmierci? – Głos zza pleców wywołał w nim nieprzyjemny dreszcz. Odwrócił się wolno, by ujrzeć ubraną na czarno kobietę. Wydała mu się w jakiś sposób znajoma, nie rozpoznawał jednak twarzy i nie był w stanie powiązać jej z żadnym imieniem, nazwiskiem czy miejscem, w którym mógł ją niegdyś spotkać. – Daj spokój – odezwała się ponownie – przecież to właśnie jest twoje prawdziwe „ja”. Ten statek jest wszystkim, na czym zależało ci za życia i wszystkim, co pozostanie ci po śmierci. Myślałam, że o tym wiesz.– Kim jesteś? – To oczywiste pytanie musiało paść, choć już w następnej sekundzie kapitan uznał je za kompletnie niepotrzebne. – Albo raczej… po co przyszłaś?– Pomóc ci zrozumieć, że twoja gra nie dobiegła jeszcze końca. – Uśmiechnęła się zagadkowo niewesołym uśmiechem i postąpiła kilka kroków w jego stronę. – Jest piękne. – Wskazała skinieniem głowy na ludzki organ miarowo bijący w zimnej, nieludzkiej klatce. A kapitanowi przyszło do głowy, że klatka piersiowa nie bez powodu zwie się właśnie „klatką”. – Osoby o pięknych sercach nie dostrzegają brzydoty świata i cudzych umysłów. Być może dlatego jest ich tak niewiele, bo ciężko jest obronić się przed czymś, czego się nie widzi. Mam rację?– Do czego zmierzasz? – Odruchowo cofnął się w stronę serca, wyciągnął ku niemu rękę i musnął palcami chłodną szybę. – Nie mam czasu na podobne gierki.– Przeciwnie, masz teraz cały czas tego świata. – Posłała mu kolejny uśmiech, lustrując go spojrzeniem lekko przymrużonych oczu. – Ludzie zwykle cenią sobie serce wyżej od rozumu – kontynuowała niezrażona, nadal się ku niemu zbliżając. – Podobno do szczęścia nie potrzeba geniuszu, lecz miłości. I choć tak naprawdę kocha się głową, a nie sercem, to jednak ono zawsze zbiera wszystkie laury. I cały ból. – Znalazła się już przy nim, niebezpiecznie blisko, serce jakby przyspieszyło, gdy on wykonał ostatni możliwy krok w tył. – Ale nie twoje, prawda? Ty nikogo nie kochasz i nie kochałeś.– Wolałem nie marnować czasu. – Choć zabrzmiało brutalnie, on naprawdę w to wierzył.– Pewnie dlatego jest takie piękne – odparła, przyglądając się sercu. – Nigdy nie zostało złamane. – Nie bronił się, gdy ułożyła jedną dłoń na jego klatce piersiowej i zaczęła badać palcami miejsce, z którego wolno sączył się czerwony płyn. – Mówili, że nosisz serce na dłoni, jak to zatem możliwe?– To metafora, w dodatku od dawna nieprawdziwa – rzekł jedynie, choć zdawał sobie sprawę, że nie o taką odpowiedź jej chodziło. Żadnej innej jednak nie znał. Ona zaś przez chwilę patrzyła mu wyzywająco w oczy, nim wreszcie się roześmiała.– Podaj mi je – poprosiła po chwili. – Umieszczę je z powrotem we właściwym miejscu i wrócisz do dawnego życia, by się przekonać.– Więc to wszystko jest snem – wywnioskował z pewną dozą ulgi. – Za chwilę się obudzę i już nigdy cię nie zobaczę.– Będziesz tęsknił?Chcąc umknąć przed jej spojrzeniem odwrócił się do wciąż bijącego serca. Nie miał pojęcia, dlaczego to robi, ale czuł, że postępuje właściwie, gdy odnalazł odpowiedni przycisk, a szklana bariera odsłoniła organ. Zawahał się ledwie ułamek sekundy, nim sięgnął do wnętrza, ostrożnie ujmując w dłoń własne życie. Delikatnie pociągnął, po dłoni spłynęła krew, a gdzieś wewnątrz klatki piersiowej zaatakował ból.– Nie bój się – szepnęła, widząc jego niepewność. – Za chwilę już nie będzie rękę, którą dotąd trzymała na jego piersi i nie przestając się uśmiechać przesunęła sobie brudnym od krwi palcem po ustach, barwiąc je na czerwono. Drugą ręką sięgnęła ku sercu, on jednak je odsunął. Straciła rezon tylko na sekundę, zaraz potem pochylając się ku niemu i z zaskoczenia łącząc się z nim ustami. Prędko pogłębiła pocałunek, pozwalając mu posmakować goryczy własnej krwi, jej dłoń tymczasem znalazła cel i zamknęła serce w potrzasku między ich złączonymi palcami. Było silniejsze niż się spodziewała – długo walczyło, nim świat kapitana zasnuła nieprzenikniona ciemność.
Zadanie asiajestfajnanapisz opowiadanie pod tytułem ,,serce choćby na chwilę'' Na jutro pomóżcie WeźniepytajMnie123 "Serce choćby na chwilę" Wstaje kolejny piękny dzień w mieście Kraków znanego z pięknych zabytków i rzeki Wisły. Rita właśnie szykuje się do szkoły, po czym wychodzi z domu dziecka i ze smutkiem idzie koło swojej Gdyby, ktoś mnie pokochał- rozmyślała- Miałabym normalną rodzinę, dom...- rozmarzając się zapomniała o smutkach. Poczuła że ma rodzinę która ją kocha i rodziców którzy w nią wierzą. Nie myślała już o tym że mieszka w domu dziecka, ani o tym jak źle się czuje, ani o tym że musi iść do szkoły... Lecz nagle jej poczucie że, ktoś ją kocha zniknęło, bo pani Jadzia wyrwała ją z rozmarzenia. o 20:39
•Adres: •Autor: Dolce Veneziana •Typ: fanfiction - na podstawie książek o ,,Harrym Potterze'' Rowling •Data powstania: •Data zakończenia: Złote zasady... > JA ustalam dalsze losy bohaterów! (gdzie się znajdują, jak się wypowiadają i zachowują, itd.) > to moja historia, więc proszę o nie czepianie się do szczegółów opowiadania czy kanonu! (chyba, że popełniłam błąd, który nie zgadza się z poprzednimi rozdziałami) > nie informuję osobno - tylko na facebooku! (na grupach o opowiadaniach potterowskich i na swoim fan page'u) > informacja o tym, kiedy będzie rozdział jest zawsze w "Proroku Codziennym"! (ew. pod postem) > przyjmuję krytykę - chcę uczyć się na błędach, ALE proszę o niewtrącanie się w to, o czym piszę! (patrz pkt. 1) Serce Łani... Jesteś ciekawy jak spędziłaby Lily i inni bohaterowie siedem lat w Hogwarcie? To opowiadanie zaczyna się od pierwszego roku nauki, a dobiegnie końca u zmierzchu siódmego. Bohaterka przeżyje liczne rozterki, pozna czym jest prawdziwa przyjaźń i miłość, wiele straci, ale i też zyska. Nadal ciekawi? Zapraszam, bowiem serce Łani skrywa więcej niż ktokolwiek mógłby pojąć.
Egzamin maturalny z języka polskiego Poziom podstawowy Część I – rozumienie czytanego tekstu Przeczytaj uważnie tekst, a następnie wykonaj zadania umieszczone pod nim. Odpowiadaj tylko na podstawie tekstu i tylko własnymi słowami– chyba że w zadaniu polecono inaczej. Udzielaj tylu odpowiedzi, o ile jesteśproszona/y. W zadaniach zamkniętych wybierz tylko jedną z zaproponowanych odpowiedzi. ” O patriotyzmie ” 1. Chciałabym zacząć od kilku słów na temat naszej rzeczywistości społecznej i politycznej, która od wieków nie była tak korzystna, gwarantująca na długi okres pokój, względną stabilizację w życiu, a która jednocześnie przez swe nasycenie sporami obracającymi się w wąskim kręgu partykularnych1 interesów, zanikiem szacunku do prawa – sprzyja z jednej strony deprecjacji myślenia politycznego, które traci wszelką wartość zarówno teoretyczną, jak i praktyczną, z drugiej – wzrastaniu obojętności wobec spraw publicznych. 2. W tej rzeczywistości […] zapanował kryzys wyobraźni. Wszystkie ideologie dawno już przebrzmiały i dziś nowych na ogół się boimy, a gdy się pojawiają w jakiejś szczątkowej formie, odrzucamy je ze zrozumiałą nieufnością, doświadczenie nas bowiem nauczyło, że przynoszą tylko klęski. 3. Żyjemy zatem bez celu. Nie wiemy sami, czego chcemy, zamykamy się w kwestiach dotyczących najbliższego podwórka, bez szerszej perspektywy, w życiu powszednim, które, jak wyraził się Charles Taylor2, detronizuje wyższe rodzaje aktywności, a przede wszystkim życie obywatelskie, przesuwając „środek ciężkości dobra do sfery życia codziennego, produkcji dóbr i rodziny”. W rezultacie troska o życie codzienne zaczęła trącić pychą i samolubstwem. A gdy stajemy się coraz bardziej prywatni, sieci społeczne się rozpadają i jednostki czują się samotne i bezradne, narażone na niebezpieczeństwa i pozbawione ochrony. […] Każdy z nas boi się samotności, a jednocześnie chce się od zewnętrznego świata odseparować, odejść od jego spraw. 4. Istnieją jednak oznaki, że ten stan obojętności nie ma akceptacji, że gdzieś w głębi kiełkuje zgoła inne myślenie. Zanim powiem o tym słów parę, zacznę od opisu zjawiska, które się łatwo daje obserwować i na pozór wydaje się bez znaczenia. Patrzę więc na ludzi, najczęściej młodych, ale i w wieku dojrzałym, z przyklejonymi do ucha komórkami w każdym miejscu, na ulicy, w pociągach, korytarzach uczelni, supermarketach itd. Wciąż telefonują i zastanawiam się, po co. Nie jest to już tylko kwestia mody, zachłyśnięcia się nowością techniczną pozwalającą na szybki kontakt. Nie. Przychodzi mi na myśl, że kryje się za tym coś więcej. Przysłuchuję się nieraz tym rozmowom. Co więc słyszę? „Właśnie wszedłem do marketu, czy duży tłok? Nie, nie widzę”. I zaraz następny telefon do kogoś innego: „Wiesz, postanowiłem kupić coś, jestem w markecie. Tak, tak, cześć”. Itd., itd. 5. Kiedy słucham takich rozmów, wciąż zmieniających adresata, zadaję sobie pytanie, czy jakiś sens miała ich treść. Na pewno nie, rozmowa była czysto zdawkowa. Ważna zatem jest nie ona, lecz jedynie komunikacja. Mam więc wrażenie, że interlokutorzy3 pragną być w nieustannym kontakcie, jakby się bali rozstania, choć nie są bynajmniej sobie bliscy, nie należą do jednej rodziny, jak wynika z krótkiej rozmowy, to raczej koledzy, koleżanki, znajomi. Po co więc zamieniają puste słowa? Czyżby czuli lęk przed utratą kontaktu? Czyżby mieli potrzebę nieustannego bycia z innymi, choćby się nic im nie miało do powiedzenia prócz paru słów? 6. Współczesność rodzi pustkę. Pustka domaga się zapełnienia. Zapełniać ją jednak można rozmaicie. Przez wspólną pracę, wspólne lektury, rozmowy, tymczasem na poważne rozmowy nikt nie ma ani chęci, ani czasu. Od rozmowy się odzwyczajamy. Wystarczą komunikaty. Tylko że te komunikaty tworzą tylko iluzję bycia razem. Jest to bowiem „razem”, które nie tworzy żadnej głębszej więzi, jest niemal tak zdawkowe i przelotne jak wypowiadane słowa. To „razem” nie posiada wspólnego celu i nie zawiązuje się na jakiś dłuższy czas. Pozwala nadal trwać w obojętności i podkreślanym przez Taylora samolubstwie. Lecz czy można trwać w lęku przed samotnością, a jednocześnie w lęku przed zaangażowaniem się w społeczne życie? […] 7. Dusza potrzebuje pokoju, pouczał Seneka, powinna zatem znać siebie, wiedzieć, do czego jest zdolna, i być gotowa do poskromienia złudnych pragnień i namiętności, gotowa także do znoszenia cierpień, bolesnych okoliczności i przede wszystkim śmierci. Ten zatem tylko, kto pozna siebie, może znaleźć w sobie siły do walki z przejawami zła. Dla starożytnych ów zwrot ku sobie stawał się obowiązkiem, a zarazem jakby techniką życia. Czynił bowiem każdego świadomym podmiotem stosunków z samym sobą i z innymi, podmiotem myśli i działania, działania racjonalnego i akceptowanego moralnie. 8. Gdybyśmy chcieli iść śladami starożytnych, musielibyśmy przyjąć, że człowiek nie ma prawa się zamknąć, że zamknięcie jest dezercją. Mogliśmy się zresztą przekonać, że społeczeństwo o tym wie, że to „razem” może się napełnić treścią, gdy je ożywi jakaś wspólna wartość, wartość niekłamana, której można zaufać, jakieś wspólne uczucie, uniesienie, takie, jakie żywiło wielu po śmierci Jana Pawła II. I choć uniesienie trwa chwilę i pozostaje bez społecznych konsekwencji, jest znakiem, że społeczność pragnie czegoś więcej, jakiegoś autentycznego celu. 9. Nasza jednak współczesna rzeczywistość ukazuje wyraźnie, że cele są rozproszone, że nieustannie narzucają się nam wybory między różnymi postawami, które nie są i nie muszą być sobie przeciwstawne, często jednak bywają takie. Demokracja jako taka, i w tym tkwi jej wielka wartość, podkreślając wolność i autonomię jednostki, umożliwia snucie różnych koncepcji organizacji wspólnoty ludzkiej, a w konsekwencji prowadzi do dyferencjacji4 w poglądach, a wraz z nimi we wzorach etycznych, czyli w pojmowaniu politycznego etosu. Ale właśnie dlatego kładzie tak wielki nacisk na rozmowę, na dialog, debatę, gdyż tylko na tej drodze powstaje porozumienie. 10. Wydaje mi się jednak, że bez względu na bogactwo politycznych preferencji coś zawsze obowiązuje, jakieś minimum, bez którego społeczny byt mógłby ulec chaosowi. To minimum wyznacza jedno stare słowo: obywatel, greckie polites, łacińskie civis, od którego pochodzi francuskie citoyen, słowo, które od czasów rewolucji francuskiej dominowało w języku polityki, a dziś zostało zupełnie zapomniane. Już się nie pamięta o tym, że obywatel to nie poddany, ale świadomy swego poczucia przynależności do społeczeństwa zamieszkującego terytorium danego państwa. Człowiek wolny i dzielący wolność z innymi natychmiast zobowiązuje się do troski o tych innych, o całość społecznego bytu i jego racjonalne urządzenie. Obywatel na równi z innymi tworzy prawa społeczności i domaga się ich przestrzegania. Wydaje się, że nie są to zadania wielkie, okazuje się, że są niezmiernie trudne i może dlatego mało kto o obywatelskich obowiązkach myśli. […] 11. Wszelkiego typu partykularyzmy narodowe, religijne są źródłami konfliktów. Obywatel partykularyzmy zwalcza. Szanuje tożsamości religijne i narodowe, ale dla niego najważniejsze jest prawo, a nie rasa, religia, narodowość, zwłaszcza gdy przebywa w zbiorowości politycznej pod tym względem nader zróżnicowanej. […] Życie obywatelskie jest czynne i musi być czynne, tego dowodził już Arystoteles. Dziś zaś w państwach demokratycznych, w których kuratela5 władzy centralnej staje się coraz słabsza, obywatel powinien mieć świadomość, że to on sam buduje swój los, ale także wpływa na los całej społeczności. 12. Obywatelstwo ma więc sens nie tylko polityczny, lecz także moralny, uczy bowiem bycia z innymi, uczy bycia razem, nie w tłumie, który się zaraz rozejdzie, lecz w społeczności powiązanej wspólnym działaniem i wzajemnymi zobowiązaniami. Obywatelstwo zrodzone z ideału równości i wolności jest źródłem współpracy, stabilności, bezpieczeństwa osób i dóbr, bezpieczeństwa nieodzownego dla funkcjonowania każdego państwa. 13. Ten moralny sens ma znaczenie dla każdego z nas. Albowiem to w społeczności rodzą się cele, rodzi się także sens naszego „jak być”. Co więcej: obywatelska postawa pozwala rozproszyć dwa ciągle towarzyszące nam i przeciwstawne sobie lęki – lęk przed zaangażowaniem i lęk przed samotnością. W pracy z innymi i dla innych, którą się podejmuje z własnej nieprzymuszonej woli, nikt nie czuje się samotny. Fragment wykładu, który prof. Barbara Skarga wygłosiła podczas inauguracji roku akademickiego 2005/2006 na Uniwersytecie w Białymstoku. Barbara Skarga jest profesorem filozofii w PAN. Urodziła się w 1919 roku w Warszawie, studiowała filozofię na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Była łączniczką AK; w 1944 roku aresztowana przez NKWD i skazana na 11 lat łagru. Do kraju wróciła w 1955 roku. Ukończyła studia filozoficzne; tytuł profesora zwyczajnego otrzymała w 1988 roku. Pisała o Comcie, Bergsonie i pozytywizmie polskim. W 1995 roku została odznaczona Orderem Orła Białego. PRZYPISY: 1 partykularyzm – dbanie wyłącznie o interesy swoje, lokalnej społeczności itp., połączone z brakiem troski o sprawy dotyczące całego społeczeństwa. 2 Charles Taylor – kanadyjski filozof i myśliciel współczesny, autor Hegla, Religii, Źródeł podmiotowości; wykładowca uniwersytecki. 3 interlokutor – osoba rozmawiająca z kimś, rozmówca. 4 dyferencjacja – wyodrębnianie się zróżnicowanych składników z jakiejś całości; różnicowanie się. 5 kuratela – opieka prawna, nadzór ustanowiony przez sąd nad osobą niezdolną do działań prawnych (chorą umysłowo, nieletnią). Zadanie 1. (2 pkt) Jak Barbara Skarga ocenia współczesną rzeczywistość społeczno-polityczną? Przywołaj dwie cechy tej rzeczywistości, które taką ocenę uzasadniają (akapit 1.). Ocena……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Cechy……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 2. (1 pkt) Jakie postawy wobec świata przyjmuje współczesny człowiek? Wymień trzy z nich, odwołując się do akapitów 2. i 3. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 3. (1 pkt) Jaką sprzeczność związaną z egzystencją współczesnego człowieka dostrzega Barbara Skarga (akapit 3.)? …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 4. (1 pkt) Jaką funkcję w toku argumentacyjnym wykładu Barbary Skargi pełni przywołanie fragmentów rozmów telefonicznych? …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 5. (1 pkt) W którym akapicie autorka przedstawia przykłady potwierdzające myśl wyrażoną w zdaniu: Istnieją jednak oznaki, że ten stan obojętności nie ma akceptacji, że gdzieś w głębi kiełkuje zgoła inne myślenie. Akapit ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. Zadanie 6. (1 pkt) Jaka jest różnica w zawartości (treści) i funkcji przekazu między „komunikatem” a „rozmową”? Odpowiedz na podstawie 5. i 6. akapitu. Komunikat Rozmowa Różnica dotycząca treści przekazu Różnica dotycząca funkcji przekazu Zadanie 7. (1 pkt) Akapity 5. i 6. autorka kończy, stawiając pytania. Jaką rolę odgrywa w tekście ten zabieg? ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Zadanie 8. (1 pkt) Przedstaw trzy warunki istnienia wspólnoty (akapity 6.– 8.). ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 9. (2 pkt) Zdanie z akapitu 4.: Patrzę więc na ludzi, najczęściej młodych, ale i w wieku dojrzałym, z przyklejonymi do ucha komórkami w każdym miejscu, na ulicy, w pociągach, korytarzach uczelni, supermarketach itd., wyraża: A. aprobatę. B. niechęć. C. sympatię. D. dystans. Uzasadnij odpowiedź w kontekście całego akapitu ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 10. (1 pkt) Zacytuj wypowiedzenia, w których autorka sygnalizuje porządkowanie toku swojej wypowiedzi. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… Zadanie 11. (1 pkt) W jaki sposób, zdaniem starożytnych, powinien żyć człowiek? Odpowiedz, wymieniając trzy zasady. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. Zadanie 12. (1 pkt) Na jakie zalety demokracji wskazuje autorka w akapicie 9.? Wymień dwie. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Zadanie 13. (1 pkt) Na podstawie tekstu Barbary Skargi wyjaśnij, na czym polega wzajemna zależność pomiędzy życiem społecznym a życiem jednostki. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Zadanie 14. (1 pkt) Na podstawie akapitów 10. i 11. wymień trzy cechy charakteryzujące człowieka – obywatela. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Zadanie 15. (2 pkt) Sformułuj główną myśl wypowiedzi Barbary Skargi (w kontekście akapitów 12. i 13.). ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Zadanie 16. (2 pkt) Podkreśl trzy cechy, którymi charakteryzuje się tekst Barbary Skargi. a. obecność elementów informacyjnych, analityczno-krytycznych, oceniających, b. autor jest bohaterem przedstawianych zdarzeń, c. refleksyjność, d. lekki i barwny styl, e. cykliczność (tekst jest częścią cyklu publikacji), f. odniesienie do zjawisk artystycznych, g. podmiotowość i subiektywizm, h. styl wynikający z artystycznej funkcji języka.
napisz opowiadanie pod tytułem serce choćby na chwilę